Przyszedł. Nie jestem słowami wyrazić swojej radości
spowodowanej jego obecnością. Choć na chwilę
przez całe moje ciało przechodzi fala ciepła i bezpieczeństwa. Nie
rozmyślam szczególnie nad swoim postępowaniem i zdaję się na instynkt. Ten z
kolei spowodował, że rzucam się na Gregorego niczym wściekle głodny jaguar na
biedną łanie.
-Och Gregory, nawet nie wiesz jak się cieszę, że Cię widzę -
krzyczę z cieniem rozpaczy.
-Cii, spokojnie -
trzymając moje znerwicowane ciało, stara się mnie jakoś uspokoić.
-Wierz mi, moje życie już nigdy nie będzie spokojne -
odpowiadam stanowczo.
Początkowo jego silne ręce zaczynają rozluźniać uścisk.Niebieskoszare oczy spoglądają na mnie z niezrozumieniem i zdezorientowaniem. W
sumie sama jestem zdezorientowana, nie mam pojęcia czy mogę mu powiedzieć o tej
całej historii związanej z Aramenem, Strażniczkami...
-Gregory, podejrzewam, że będę musiała niedługo wyjechać - nie mam lepszego pomysłu
jak to wszystko delikatnie ująć .
-Kiedy wyjeżdżasz i na jak długo? - w jego nieskazitelnych
tęczówkach pojawia się iskra
niepewności.
Chyba dopiero teraz zdaję sobie sprawę jak przystojnym
facetem jest mój najlepszy kumpel. Zawsze wyprostowany, wysoki. Jego sylwetka
jest idealna, oczy doskonale komponują się z ciemnymi niczym kasztan włosami.
Te z kolei zaczesane są do góry i mimo, że żyją własnym życiem pasują do niego.
- Nie potrafię Ci odpowiedzieć na żadne z tych pytań -
odpowiadam ze smutkiem.
-Tak w ogóle czemu Cię nie było w szkole? Co z naszą pracą?
Wczoraj byłem u Ciebie, nawet słowem nie wspomniałaś, że dziś Ciebie nie
będzie - z wyrazu jego twarzy można
rozczytać, że się denerwuje. Zaciska mocno zęby i spogląda na mnie z powagą.
Teraz kompletnie nie mam pojęcia co mu powiedzieć, wprawia mnie to w mocne zakłopotanie.
By załagodzić atmosferę zbliżam się do niego, łapię jego mocną dłoń i informuję
ze spokojem w głosie.
-Gregory,są pewne rzeczy o
których nie mogę Ci powiedzieć - nie jestem w stanie wytrzymać jego spojrzenia
więc odwracam wzrok - kiedyś przyjdzie na to czas.
-Diana - zaczyna stanowczo - znamy się praktycznie od
urodzenia ! - wyrzuca z siebie - Naprawdę istnieją rzeczy, których nie możesz
mi powiedzieć ? - zapytuje z niedowierzaniem.
-Takie by Cię chronić, owszem - po tych słowach stanowczo
się oddalam. Czuję, że jestem w totalnej pułapce. Z jednej strony mam mu ochotę
wyjawić całą prawdę, lecz także wiem z
czym to się wiąże. On mi nie uwierzy i mnie wyśmieje, okaże mi swoją niechęć i
odrzucenie. Nie chciałabym tego najbardziej na świecie.
- Moja mama musiała odbyć ze mną ważną rozmowę, wyprawiła mi
niezłe kazanie, obie się pokłóciłyśmy i już nie poszłam do szkoły - słabo
kłamię, zdaję sobie sprawę, że nie byłam wystarczająco wiarygodna.
- Diana - idzie w
moją stronę, niespodziewanie opuszkami palców zaczyna gładzić mój policzek -
czemu mnie okłamujesz ?
- Możemy zmienić temat ? - zaciskam
mocno usta i próbuję znieść jego spojrzenie.
-Masz rację,zrobiło się trochę drętwo - uśmiecha się
do mnie.
Jedyne o czym pragnę z nim porozmawiać to o moim dzisiejszym
śnie, lecz wiem, że to kiepski pomysł. Staram się szybko coś wymyślić, ale nic
nie przychodzi mi do głowy. Greg mnie nieoczekiwanie wyprzedza.
-Może przejdziemy się na spacer ? - proponuje z
grzecznością, a ja znów popadam w zachwyt nad jego urodą.
-Z przyjemnością - uśmiecham się najlepiej jak tylko
potrafię. Tylko takiego uśmiechu jest wart Gregory. Mój Gregory.
Pogoda
dopisuje, słońce mocno świeci, a wiatr jest wręcz nieodczuwalny. Przemierzamy
naszą ulubioną trasę w pobliskim lesie rozmawiając jak zwykle o błahych
sprawach. Wokół słychać śpiew ptaków i szum drzew. Spośród otaczającej zieleni
wyłaniają się przebłyski śnieżnobiałego puchu. Z daleka widać również taflę
zamarzniętego jeziora. Zawsze ekscytowałam się widokami we Wrangell.
W pewnym momencie zaczynamy opowiadać sobie przeróżne,
głupie i zabawne historie. Przypomina mi się również głupiutkie stwierdzenie
mojej małej siostrzyczki.
-Ty wiesz co - zaczynam pohamowując śmiech - moja siostra
ostatnio wyciągnęła nieźle pokręcone wnioski. Zapytała się mnie czemu nie jesteśmy razem no
i uważa, że ja Ci się podobam - zaczynam się śmiać na cały głos, ogarnia mnie
niewyobrażalnie denna głupawka. Kiedy w końcu się uspokajam Gregory zaczyna nad
tym wszystkim bardzo poważnie myśleć.
-W sumie - rozpoczyna - czym taki związek różniłby się od
naszej teraźniejszej relacji ? I tak jesteśmy blisko. Teoretycznie czego nie
robimy by uznano nas jako parę ? - zapytał mnie z nutą ciekawości w głosie.
Bardzo mnie zaskoczył swoim wnioskiem na temat naszej
relacji. Nigdy nie myślałam o tym wszystkim w ten sposób.
-Nie robimy na przykład tego - niespodziewanie chwytam jego
zimną dłoń. Nasze palce splątują się ze sobą. Greg zatrzymuje się na chwile i
przygląda się temu co właśnie zaszło. Nagle wpatruje się we mnie, czuję jak z
sekundy na sekundy patrzy coraz głębiej. W pewnej chwili odpowiada.
- Zapomniałem o tym - uśmiecha się. Odrywa prawą dłoń od
mojej i razem z lewą chwyta mój kark. Przybliża się do mnie jak tylko się da i
muska delikatnie moje wargi. W pewnym sensie przeżyłam to już kiedyś więc nie
chce by nasz pierwszy pocałunek był delikatny i krótki. Chcę by był jak nasza
znajomość, nieskończenie długi. Wspinam się na jego ciało i całuję go coraz
mocniej, a moje ręce chwytają się mocno jego karku, następnie wplątują się we
włosy. Czuję jak jego silne dłonie ściskają moją talię ,biodra . Nieoczekiwanie
cały proces się urywa i jedyne co Gregory robi to przygląda się mi z uśmiechem.
-Cóż, takiego obrotu sprawy się nie spodziewałem - dodaje
hamując śmiech, następnie całuje mnie delikatnie w czoło.
-To na czym teraz stoimy ? - zapytuje z niepewnością.
-Hmm - udając zamyślenie i szczerząc się ściska moją prawą dłoń.
Od początku odrzucałam myśl, że Gregory będzie kimś więcej
niż przyjacielem, chyba dlatego, że od początku o tym wiedziałam.
*
*
Powoli zbliżamy się do mojego domu. Dłoń Grega nie puszcza mojej ani na sekundę. W końcu czuję się spełniona i szczęśliwa. Nie pamiętam
kiedy ostatnio uśmiechałam się sama do siebie.
- Diana, widzisz te wozy policyjne na końcu ulicy? - pyta nagle ze
strachem w głosie.
- Poczekaj, tam stoi jeszcze karetka - wymieniamy krótkie spojrzenie i przyspieszamy kroku.
Moje
serce niespodziewanie zatrzymuje się kiedy w pobliżu widzę Gabrielę. Kuca przy tacie oraz zakrywa dłońmi swoją twarz. Momentalnie puszczam dłoń bruneta oraz biegnę by
znaleźć się bliżej siostry. Przytykam dłoń do ust i próbuję nie wydrzeć się na cały głos.Widzę zmasakrowany samochód mojej
matki, obok niego długi czarny worek. Na samą myśl co się w nim znajduje wpadam
w totalną rozpacz.
- Mamo ! Mamo ! - przecinam się przez taśmy policyjne i
odkrywam ciało matki. Jest
cała blada, na głowie widać liczne rozcięcia, z ust wycieka zaschnięta krew.
Ten widok całkowicie mnie przytłacza. Nie widzę niczego wokół mnie, nie
dostrzegam zmierzających w moim kierunku policjantów ani Gregorego, który
szepcze mi do ucha bym się uspokoiła. Przez całe moje ciało przechodzi
oszałamiająca fala wstrząsu. Zrywam się i wydaje mi się, że widzę winowajcę.
Wysoki chłopak w zakapturzonym płaszczu z niebieskimi włosami natarczywie mi
się przygląda.
- Ty ! - szybko wstaję i biegnę w jego kierunku.
Ku moim zdziwieniu on stoi nieruchomo oraz patrzy się na mnie jak na idiotkę.
Działam pod wpływem emocji i z całej siły walę go pięścią w twarz.
- Co ty robisz do cholery ? - wrzeszczy nieznajomy.
- O to samo powinnam się spytać Ciebie - po tych słowach
serwuję mu kopniaka w brzuch.
- Uspokój się kobieto przestań mnie bić! - drze się na mnie.
Zdaję sobie sprawę ze swoich czynów. Napadłam na jakiegoś
obcego gościa i zaczęłam go tłuc. Jestem w totalnej psychicznej rozsypce.Łapię głęboki oddech i postanawiam się uspokoić. Coś mi to jednak nie wychodzi.
- Przepraszam, ja nie wiem co ja robię - kucam i zaczynam
płakać. Nie mija chwila, a czuję jak ramiona Gregorego obejmują mocno moje
ciało. Całuje delikatnie moją głowę i szepcze.
-Diana, uspokój się. Pomogę Ci, nie zostawię Cię z tym
wszystkim - stara się być poważny i stanowczy.
-Słuchaj się chłopaka, do zobaczenia wkrótce. A i bym
zapomniał.Lepiej nie napadaj na biednych bezbronnych ludzi - nieznajomy
uśmiecha się delikatnie oraz puszcza do mnie oko.
Trzymając
dłoń Grega powoli wstaję i podążam w kierunku mojej siostry. Razem z tatą nadal
siedzą przy zmasakrowanym samochodzie. Kiedy moja sylwetka znajduje się w
zasięgu wzroku mojego ojca przemawia do mnie.
- Gość gwałtownie wycofał i walną w tył. Następnie nasze auto
odskoczyło i wjechało w drzewo.
Nie chcę znać szczegółów. Puszczam Grega i wtulam się w
ramiona taty.
-Jest to strata tak ogromna, że nie wiem jak my sobie z tym
poradzimy. Ale nie mamy innego wyjścia - stara się zahamować morze łez.
Nie jestem w stanie nic powiedzieć, po prostu twierdząco
kiwam głową.
Hej!
OdpowiedzUsuńNowy rozdział! Tyle czekania!
Szkoda mi Diany. Gregory jej pomoże.
Musi wyjechać. Kiepsko.
Czekam na nn. Życzę weny i chęci.
Zapraszam do mnie na bloga o wilkołakach http://silvershieldnigt.blogspot.com/?m=1
Pozdrawiam Zizi.
Cóż tyle czekania spowodowane jest tym, że staramy się zrobić coś wyjątkowego dla naszych czytelników :)) Więcej info wkrótce ^^ Pozdrawiam serdecznie ;***
UsuńPiękne jak zwykle ^^ ale bardzo smutno opisane, biedna Diana :c Strasznie podoba mi się ten kawałek o ich "stosunku " do sb nawzajem :D
OdpowiedzUsuńHej, wasze opowiadanie ma w sobie coś nowego i jest naprawdę świetne! Życzę wiele weny i nie mogę się doczekać tego co będzie dalej. A Hayley i Javier są najlepsi w tym wszystkim, ich docinki i ta chemia między nimi. :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny. :3
Aww, dziękuję ;* ! Sprawiłaś, że mam na twarzy szeroki uśmiech :)
Usuń