11.10.2013

Rozdział 4 Przyjaciel to osoba, która albo ci pomoże, ale wpakuje się w takie bagno, że to ty będziesz musiał mu pomóc.

Katherina siedziała przy biurku z końcem długopisu w ustach. Przed nią leżał otwarty szkicownik,w którym dziewczyna próbowała napisać swoją 'debiutancką powieść', którą chciała wydać gdy tylko skończy studia. Jednak po chwili jej wena minęła i szkicownik wylądował z trzaskiem na podłodze. Podniosła go i na następnej kartce, zaczęła szkicować mange, by po chwili wyrwać swój szkic, zgnieść go brutalnie i rzucić gdzieś w głąb pokoju. Białowłosa wstała, założyła ręce na głowę i wypuściła głośno powietrze ustami. Nagle zerwała się, otworzyła gwałtownie szufladę, wyciągnęła z niej blok rysunkowy i pudełko pasteli. Pomarańcz, błękit, granat, czerń... Dziewczyna chwyciła błękit i poczuła skurcz w ręce i w następnej chwili wzrok zaszedł jej mgłą. Zdążyła przewrócić kartkę na czystą stronę i jej ręka zaczęła się poruszać. Nie widziała nic... Nic oprócz tych kolorów. Wirowały jej w głowie kalejdoskopem barw, tworząc przeróżne obrazy.
Scena.
Tłum ludzi.
Kobieta.
Mikrofon.
Spadające gwiazdy.
Niebieskie włosy.
Ogień.
Niebieskie włosy.
Jej ręka poruszała się po papierze w szaleńczym tempie. Nigdy wcześniej nie zdarzyło się nic podobnego. Powoli wracała do zmysłów. Skurcz opuścił jej rękę jakby go wcale nie było. Obrazy w jej głowie również ustały. Na biurku nadal były porozrzucane papiery i długopisy, gdzieniegdzie wyłaniała się ogryzek pastelu. Wszystko wyglądało tak jak wcześniej, ale twarz dziewczyny była bladsza niż zwykle. Białowłosa patrzyła z przerażeniem na rysunek, który stworzyła kilka sekund wcześniej. Nie potrafiła powiedzieć czemu tak to wyglądało, a intuicja podpowiedziała jej, że to nie wróży nic dobrego. Czuła się jak główna bohaterka jednej ze swoich ulubionych książek Jane Lisy Smith - Wizje w mroku. Spojrzała na swoje dzieło i stwierdziła, że to co narysowała nie ma sensu. Troche niebieskiego w tle, gdzieniegdzie jakieś pomarańczowe plamy. Najbardziej niepokojący był czarny kształt, który do złudzenia przypominał scenę. Wszystko to jednak było ukryte gdzieś w drugim planie i dziewczyna aż zachłysnęła się powietrzem. Na początku nie zauważyła tak oczywistego faktu, że wszystko jest zamazane, żeby podkreślić ten najważniejszy element. Przecież tyle razy stosowała tą technikę! Na pierwszym planie znajdował się chłopak, a właściwie twarz przystojnego chłopaka z... niebieskimi włosami. Miał bardzo wyraźne rysy twarzy, i orli nos, i w ogóle, ale był niesamowicie przystojny. Nic więcej nie zdołała wyczytać z tego rysunku, więc zgięła go wpół i włożyła do torebki. Kilka minut kręciła się po pokoju, by dojść do wniosku, że musi o tym powiedzieć Hayley. W rekordowym tempie zbiegła po schodach i wybiegła na dwór. Przeskoczyła furtkę, co było nie lada wyczynem, gdyż miała na sobie sukienke, i pobiegła w stronę domu przyjaciółki. Po drodze mijała zszokowanych ludzi, którzy podnosili wzrok ku niebu, mówiąc sobie, że takie osoby powinno się zamykać. 7... 9... 11... W ostatniej Kath chwili zatrzymała się przed domem numer 13. Wzięła kilka głębokich wdechów, żeby uspokoić serce i weszła pewnym krokiem do ogródka. Podeszła do drzwi i już miała zapukać, gdy te otworzył się i z impetem wpadła na nią jej płomiennowłosa przyjaciółka. W następnej chwili obie siedziały i trzymały się za głowę. -Nie mogłaś mi powiedzieć, że przyjdziesz?! - twarz Rudej miała zacięty wyraz, jednak jej oczy tryskały radością- Wiesz, że jest coś takiego jak Messenger albo sms?- spytała z sarkazmem.
 -Wiem. Ale sprawa wymagała szybkiego kontaktu. I... W sumie to poszłam na spontan - Białowłosa uśmiechnęła się niewinnie - Ale ty chyba też masz do mnie sprawę- powiedziała z lekką nutką prowokacji w głosie. Ley ściągnęła słodko brwi, lecz po chwili jej twarz pojaśniała.
 -Nie wiem czy słyszałaś najnowsze plotki... Podobno ma być koncert na plaży- Ruda próbowała zachować poważny wyraz twarzy, jednak radość wzięła górę nad jej opanowaniem. Kath natomiast próbowała ukryć pod uśmiechem rosnący w niej niepokój.
- PRAWDOPODOBNIE ZA 3 TYGODNIE BĘDZIE U NAS DEMI!- Kath wyglądała jakby dostała cios prosto w twarz- Nie cieszysz się?- przez chwilę nastolatka biła się ze swoimi myślami : Powiedzieć jej, czy nie? Hayley próbowała wyczytać coś z twarzy przyjaciółki, jednak gdy jej się to nie udało powiedziała z desperacją- Mam dwa bilety. Właściwie to strasznie chciałam na to iść, ale samej mnie mama nie puści...
 -Hayley! Kiedy dokładnie jest ten koncert?!- Katherina przerwała koleżance monolog- I mówisz, że masz dwa bilety... Ley-Ley kocham cię po prostu- dziewczyny w końcu wstały i Białowłosa rzuciła się przyjaciółce na szyję i cmoknęła ją w policzek. Wybuchnęły śmiechem, złapały się za ręce i weszły przez uchylone drzwi do domu Rudej. Wbiegły po schodach do pokoju Ley i dopiero tam dotarło do Kath co przed chwilą się wydarzyło. Usiadła na łóżku i zsunęła z nóg trampki na koturnie.
-Hayley? Skąd ty w ogóle masz bilety na koncert?
-Jaa... No powiedzmy, że je dostałam. Czy nie najważniejsze jest to, że idziemy na Demi? - dziewczyna nie była dobrym kłamcą. Później to od ciebie wyciągnę...
Spojrzała na swoją koleżanke i nagle poczuła ciężar kartki złożonej w torebce. Hayley znowu zaczęła nawijać jak to będzie świetnie na tym koncercie, niekoniecznie używając słowa świetnie. Kath po prostu nie chciała psuć jej humoru.




***




-Ugh! Co ja na siebie włożę?!- Katherina stała w samej bieliźnie przed otwartą szafą i szukała jakiegoś odpowiedniego stroju. Praktycznie wszystkie jej sukienki nadawały się na jakieś szkolne potańcówki czy wyjścia na randkę, ale nie było żadnej, która byłaby idealna. -Może ta...? - dziewczyna zarzuciła przez głowę niebieską sukienkę na grubych ramiączkach.
- Gdybym jeszcze miała do niej odpowiednie buty... Ugh.. -na ziemi, w i tak bardzo zabałaganionym pokoju, utworzył się stosik różnych sukienek, od długich do ziemi, zwiewnych i seksownych, po te najkrótsze, bez ramiączek, najbardziej wyzywające. W szafie na wieszaku zostało już tylko kilka sukienek, w których dziewczyna nigdy by się nie pokazała. Otworzyła drugą szafę i zaczęła szybko ją przeszukiwać. Ta na pewno nie... Ta też nie... A może ta? Nie... Nagle natknęła się na coś, czego się nie spodziewała. Na wieszak zarzucona była folia, chroniąca ubrania przed kurzem.
 - Carry? Nie pamiętam żebym kiedykolwiek kupowała tam ciuchy...- powiedziała sama do siebie. Zerwała folię z wieszaka i krzyknęła z radości. Pobiegła szybko do łazienki, w jednej ręce trzymając kosmetyczkę, a w drugiej tą idealną. Kiedy już znalazła się w środku naciągnęła szybko rajstopy na nogi i ubrała sukienkę w kolorze ekrié.
 -Mamo jeżeli ty mi ją kupiłaś to nie wiem jak ci się odwdzięczę- szepnęła Białowłosa wygładzając materiał na brzuchu. Sukienka niby nie była jakaś bardzo nadzwyczajna. Miała dość duży dekolt, ale materiał idealnie przylegał do ciała Kath, podkreślając jej dziewczęce kształty. Dopasowana jednak była tylko do bioder, dalej rozlewała się tiulową spódnicą, w kolorze morskiej piany. Wsunęła na nogi wcześniej już przygotowane buty na wysokim obcasie. Nie chciała nakładać za dużo upiększaczy na twarz. Zadowoliła się tylko kreskami i mascarą. Spojrzała na zegarek. 18:30. Jeszcze półtora godziny do koncertu. Co ja ze sobą zrobię? myślała Kath przeglądając się w lustrze. Zaplotła włosy w dwa warkocze, jednak po chwili je rozpuściła. Jęknęła cicho i stwierdziła, że lepiej wyglądać nie będzie. Wyszła z łazienki, wyższa o głowę, i skręciła do pokoju Maksa.
-Hej braciszku- powiedziała i lekko oparła się o framugę drzwi
- I jak wyglądam? -spytała z nieśmiałym uśmiechem. Maks zdawał się być zajęty grą komputerową i tylko na chwilę odwrócił głowę. Mruknął coś niezrozumiałego, co na pewno nie uchodziło za pomruk aprobaty. Katherina fuknęła czując się dotknięta obojętnością brata. Wyszła bez słowa zostawiając go ze swoją grą. Oj jeszcze będziesz chciał mojej rady, pomyślała z goryczą. Gdy wróciła do swojego sakrum czas znowu zaczął się dłużyć. Wysypała zawartość torebki. Portfel jest, dowód też... Perfuma... Komórka, błyszczyk, kosmetyczka, rysunek (nadal go tam ma?! ), słuchawki, gumy do żucia... Czegoś tu brakuje... Co to...
-BILET! GDZIE ON JEST?!- tak jak przed chwilą była 18:30 tak nagle zrobiło się za dziesięć siódma! A o siódmej miała podejść do Hay! Przeszukała każdą kieszeń w torebce, wysypała wszystko ponownie na łóżko (tym razem ponawiły się tam również dwie butelki z przezroczystym płynem). Nigdzie go nie było. Za dwie siódma. Wszystkie szuflady latały po pokoju. W panice Kath złapała się za głowę i przez chwilę zdawało jej się, że słyszy cichy śmiech. Maks.
-MAAAAKS!!! -dziewczyna wydarła się na całe gardło. Nie minęła sekunda, gdy w drzwiach pojawił się jej starszy brat. Na twarzy miał głupkowaty uśmiech.
-Zgubiłaś coś kochana?- patrzył pytająco na dziewczynę i po chwili wyją z kieszeni jej wejściówke na ukochany koncert. Podbiegła do niego i chciała mu go zabrać, jednak ten schował bilet- Jedna jest dla mnie i masz bilet i krycie- Kath patrzyła na niego błagalnie, lecz wiedziała, że nie ustąpi.

-Ugh...- pogrzebała ręką w torebce i wyjęła szklaną butelkę- Udław się tym.
-Baw się dobrze siostrzyczko- powiedział w sumie sam do siebie, bo nastolatka dawno już wybiegła z domu.



******************************** 
  20 minut później, plaża



-Hayley- Katherina szarpnęła swoją przyjaciółkę za ramię- Mam złe przeczucie.
-Dotyczące czego? Bo nie wiem czy wiesz ja zamierzam się dobrze bawić- Płomiennowłosa spacerowała w butach na koturnie, nieświadoma, że większość chłopaków obecnych przed sceną bacznie przygląda się jej wdziękom. Hay praktycznie od zawsze zazdrościła Kath urody. Białe włosy, jasna cera, długie rzęsy, niebieskie oczy... A co ja mam? pomyślała żałośnie. Nawet nie zdawała sobie sprawy z tego jak niespotykanej jest urody. Katherina patrzyła na nią z coraz większym niepokojem. Nie, nie patrzyła na nią. Patrzyła za nią. Ley odwróciła się gwałtownie, by ujrzeć wpatrzone w siebie oczy jakiegoś chłopaka. Czy mi się tylko zdawała czy on miał granatowe włosy?
-Kath? Znasz tego chłopaka? Wyglądasz tak jakbyś zobaczyła ducha- Ruda podeszła do przyjaciółki i spojrzała na nią z góry. Przez chwilę widziała w jej oczach wahanie.
- W sumie nie... Ale...- urwała i zaczęła grzebać w torebce. Przed sceną pojawiło się więcej fanów, musiało być już przed 20:00 -Patrz- powiedziała wręczając Cantley pogiętą kartkę. Dziewczyna szybko ją rozłożyła i zdążyła zobaczyć tylko granatową plamę, kiedy wszystkie światła zgasły. Wsunęła kartkę do kieszeni spodni z nadzieją, że będzie miała okazję ją zobaczyć. Kilka sekund ciszy i nagle rozległ się potężny krzyk, który niósł się echem po całym Jacksonville. Kiedy już usłyszeli go wszyscy mieszkańcy, na scenie zapalił się jeden reflektor ukazujący młodą wokalistkę wśród ciemności. Bez żadnego podkładu zaczęła śpiewać.
-Our love is deep like a chevy, If you fall I'll fall with you baby, cuz... That's the way we like to do it. That's the way we like!*- Publiczność zaczęła skandować imię piosenkarki i śpiewać jakieś frazy razem z nią. Katherina i Hayley zaczęły skakać w rytm muzyki i krzyczeć. Kath nachyliła się do Hayley i krzyknęła jej do ucha.
-HAYLEY!!! NIE WIEM JAK JA CI SIĘ ZA TO ODWDZIĘCZĘ!!- po jej policzku popłynęła łza szczęścia.
-NAJLEPIEJ DAJ MI COŚ DO PICIA!- po chwili w dłoni trzymała szklaną butelkę, przyłożyła ją do ust. Alkohol spłynął ognistą falą w jej gardle. Panna Cantley skrzywiła się lekko, lecz oddała do połowy opróżnioną butelkę właścicielce. Nie przypuszczała, że ten wieczór nabierze taki obrót.




********************************




Na kamiennym tarasie przycupnął zakapturzony chłopak. Z jego twarz można było wyczytać, że nie tak dawno zdarzyło się coś co odbiło się w jego pamięci pozytywnym wspomnieniem. Wyglądała jakby czegoś nasłuchiwał. Odwrócił minimalnie głowę i spojrzał prosto na starego mnicha.
-A więc to prawda- zapytał z przerażeniem w oczach duchowny.
- Na razie spotkałem tylko dwie... Hayley i... Katherine? - chłopak wydał się lekko zmieszany.
-Wyczułeś je?- chłopak skinął głową- A jakie one są, Seraphinie?
-Takie same jak ich matki- powiedział z uśmiechem na twarzy. Powoli zaczął się wtapiać w tło.
-To znaczy?- kapłan wydawał się lekko zdezorientowany. Seraphin uśmiechnął się, mimowolnie odsłaniając błyszczące kły. Ledwie go można było zauważyć. Duchowny zaczął się niespokojnie rozglądać i podskoczył przestraszony, gdy usłyszał głos tuż przy swoim uchu.
-Po kilku drinkach potrafią nieźle zaszaleć.



____________________________________________
 Ależ mi się to rozwlekło ;o mam nadzieję, że nie dałam rady was zanudzić xd Seraphin to będzie niezłe ziółko ale szszszsz :3 Dedyk dla: Pauliny, za słowa: "wiesz co ci powiem? Przestań pierd*lić" xd
W sumie wszystko xdd życzę miłej lektury <3 #Martson #Katherina #zakochana <3


Hahaha, cześć Wam <3 Tu Julson, ale ćśś. Jestem ciekawa czy Martyna to zauważy. Właśnie zaczyna się era tych niesamowicie ciekawych rozdziałów, juz nie mogę się doczekac aż zobaczycie NASZ WSPÓLNY ROZDZIAŁ ZA TRZY TYGODNIE :> 
#LoveYouAll 
Julson aka #Hayley
#celibat #forever #alone #single #wszędzie #nigdy #więcej #miłości  :D'


Zauważyła <3 #Kath XDD

3 komentarze:

  1. No i w końcu akcja się rozkręca :)))) Naprawdę dobry rozdział , podoba mi się to , że już ta "magia " te "przypadki " pojawiły się na waszym blogu ;)) Jak zwykle jestem pod wrażeniem języka ;))) wprowadzacie już jakiś menów - jest dobrze ;)) z niecierpliwieniem czekam na następny rozdział ;)) czekam również na kolejnego dedyka ^^
    ogółem : Prawidłowo xD
    Paulina.FFF ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny rozdział , już nie mogę się doczekać co to "ziółko" będzie wyczyniało :P może być ciekawie ... oraz mam pytanie - Co kapłan robi na występie Demi Lovato ?! :D bo to jest trochę zbyt dziwne , a jeszcze mnich xd ... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Agata, pod każdym rozdziałem dodajesz coraz dziwniejsze komentarze..... Nie żeby coś, ale przydałoby ci się czytać ze zrozumieniem <3
    Julson pozdrawia.

    OdpowiedzUsuń