5.25.2014

Rozdział 14: Najtrudniej zrozumieć prawdę.



*Kilka godzin wcześniej czasu ziemskiego*

      Aleks włóczył się po domu szukając jakiegoś zajęcia. Chodził wzdłuż holu, z nadzieją czekając, aż jego starsza siostra wyjdzie z pokoju i opieprzy go, że ją podsłuchuje  ale jak na złość ona nie wychodziła. W ogóle jej nie było. 
    Na ogół nie chciał mieć nic wspólnego z nią i jej rudą przyjaciółką, ale teraz, kiedy od tygodnia były na wycieczce,  po prostu ich mu  brakowało. Sam nie wiedział dlaczego, ale czasami kiedy myślał o zielonych oczach Rudowłosej robiło mu się gorąco. 
"Stop! Nie możesz tak myśleć!" karcił się non stop w myślach. "Przecież ona nie jest w twoim typie! Aleks co się z tobą dzieje?!" Chłopak nie potrafił odpowiedzieć sobie na to pytanie, albo najzwyczajniej w życiu nie chciał. Zbiegł po schodach, nie zwracając uwagi na to ile hałasu narobił i wpadł do kuchni. Podszedł do lodówki i wyjął z niej duże czerwone jabłko. Wgryzł się w soczysty owoc i zaczął z powrotem wchodzić na piętro. Prawdopodobnie jego zamiarem było skierować się do swojego pokoju, jednak minął go i nieświadomie skierował się na koniec korytarza. 
    Otworzył duże drewniane drzwi i wszedł do królestwa panny Cupenberth. Ściany, niegdyś fioletowo-niebieskie- nigdy nie potrafił nigdy określić tego koloru- teraz były pomalowane na delikatny beż. Skos nad łóżkiem potraktowany został ciemnym niebieskim. Kolory tworzyły piękna kompozycję, jednak pokój nie przypominał już dawnego królestwa. Po pierwsze, brakowało w nim książek. A po drugie. Królowej. Spojrzał na okno pod którym stało biurko. Przywoływało tyle wspomnień! Pamiętał, że kiedy byli młodsi, zawsze siadał na parapecie i czekał, aż do pokoju wpadnie jak burza  jego siostra. Wodził wtedy wzrokiem po ścianach, patrzył z niedowierzaniem na ilość książek, które znajdowały się w tym pokoju. Kiedy Białowłosa pojawiała się w pokoju, zawsze zaczynał się śmiać i czekał aż zdejmie go z parapetu  i posadzi na łóżko, a potem zacznie czytać mu jedną z tych swoich historii. Sam nie lubił tego robić , ale kiedy ona brała się za to z podziałem na role, błagał ją o więcej.  
     Chłopak wyrwał się ze wspomnień i spojrzał na łóżko. Przypomniało mu się coś jeszcze. Włożył rękę pod materac i zaczął czegoś szukać. Po kilku minutach wyjął spod niego złożoną karteczkę.Uśmiechnął się do siebie i ją rozłożył. Było to zdjęcie zrobione kilkanaście lat temu. Był bal przebierańców, on przebrany był za pirata, chociaż koszmarnie się ich bał. Ona miała na sobie sukienkę która składała się z kilku nakładających się na siebie warstw szarego materiału. Była wtedy tylko jego przyjaciółką. A potem stała się jego siostrą. Na początku mu się to nie podobało. Ale potem zaczął się do tego przyzwyczajać. Zrozumiał ze straciła rodzinę i teraz on był jej częścią. Aleks odwrócił zdjęcie na drugą stronę i aż się zachłysną.
-Maksi! Biorę samochód. Musze coś załatwić- wrzasnął chłopak. Nie czekając na odpowiedź popędził do garażu. Odpalił starego opla i z piskiem opon wjechał na drogę. 
-Już jadę, Kath- szepnął i docisną pedał gazu- Błagam nie skacz.

Kiedy silnik samochodu zamilkł, zza drzwi wyszedł wysoki mężczyzna ubrany cały na czarno. Na głowie miał kaptur, spod którego wystawały jasne  włosy. Rozejrzał się po pokoju i uśmiechnął się pod nosem.
-Do zobaczenia Cantley. Podziękuj Cupenberth i jej nadopiekuńczemu bratu.


            ****


*pół godziny później, klif*

         Ley-Ley siedziała po turecku na łóżku Katheriny, w domku nad klifem. Wodziła wzrokiem po ścianach i czekała aż jej białowłosa przyjaciółka przyjdzie z gorącą czekoladą, którą właśnie usiłowała przygotować w kuchni. Od ostatniej wizyty w Aramenie miała zamęt w głowie i obiecała sobie, że pogada z Cupenberth zaraz po skoku*.  W głowie miała już scenariusz rozmowy, którą w końcu musiały odbyć. Musiała się z kimś podzielić swoimi i spostrzeżeniami i wątpliwościami. Kiedy tylko Katherina weszła do pokoju z dwoma kubkami, po których ściankach ściekał słodki napój, pomimo świadomości, że nikogo nie ma w pobliżu Rudowłosa zaskoczyła z łóżka,  zamknęła szybko drzwi i  z powrotem usiadła na materac. Zaczęła nerwowo nawijać kosmyk swoich rudych włosów na palec, ciągnąc go tak jakby chciała go wyrwać.
-Hayley, spokojnie. Jesteśmy same- Uśmiechnęła się zachęcająco Kath- No chyba, że Javier kryje się gdzieś za filarem, ale ten snob jeszcze nigdy nie opuścił Aramenu- dodała po chwili i zaśmiała się ze swojego żartu, lecz zaraz spoważniała, czując na sobie spojrzenie Hayley. Panna Cupenburth poprawiła swoje miękkie, białe włosy i spojrzała ciężkim wzrokiem na przyjaciółkę, czekając aż ta zacznie mówić. Ruda westchnęła głośno i cichym głosem zaczęła swój wywód.
-Kath, nie wiem czemu ale zdałam sobie niedawno sprawę, że zanim przybyłam do Aramenu, moje życie już nie było... Normalne? To chyba odpowiednie słowo- dziewczyna spojrzała niepewnie na przyjaciółkę. Próbowała wyczytać coś z jej twarzy, jednak po chwili dała sobie spokój i ponownie podjęła rozmowę.
-Zanim się poznałyśmy... Miałam strasznie dziwne wizje. Zanim zasypiałam słyszałam w głowie głosy. Nazywały mnie mordercą. Kath rozumiesz? Mówiły, że zabiłam swoją matkę i siostrę! Kiedy w końcu zamilkły i zasnęłam widziałam pożar. Płonący dom. Potem słyszałam krzyki. Krzyki małego, przestraszonego dziecka. Słyszałam siebie zaraz po tym jak zabiłam swoją matkę-szepnęła  Ruda. Przyjaciółka spojrzała na rozhisteryzowaną dziewczynę i przytuliła ją.
-Skoro już mamy wieczór zwierzeń... U mnie chyba działo się coś podobnego- szepnęła Kath cały czas przytulając przyjaciółkę. Zaczęła jej zciszonym głosem opowiadać, o tym jak kiedyś znalazła brata leżącego na ziemi, powywijanego pod różnymi dziwnymi kątami. Kiedy zaczęła mówić o dziwnych snach dręcząceych ją co noc od.tamtego zdarzenia Hayley przerwała jej.
-Kath! Nie o tylko o to mi chodzi!- krzyknęła  Strażniczka Ognia- Zawsze wydawało mi się, że jestem obserwowana. Moja mama przeprowadzała się ze mną z miejsca na miejsce, bo twierdziła, że muszę zwiedzać świat. Ostatnio zdałam sobie sprawę, że to jednak nie prawda. - Hayley wyrzucała z siebie słowa z prędkością karabinu maszynowego, plącząc się coraz bardziej w swoich wyjaśnieniach- To wszystko jest ze sobą za bardzo powiązane- szepnęła. Katherina powoli zaczęła się gubić w tym co jej przyjaciółka miała jej do przekazania. Mimo tego nie przerywała jej. Dziewczyna opowiadała o dziwnych zdarzeniach z dzieciństwa, aż w końcu powiedziała coś co wstrząsnęło Kath.
-Wydaje mi się, że twój chłopak to,wszystko zaplanował.
-Hayley co ty mi usiłujesz powiedzieć od początku tej rozmowy?- zapytała lekko zmieszana Katherina. Jakiś czas temu całkowicie pogubiła się w tym co mówiła jej przyjaciółka i chciała w końcu dojść do sedna sprawy.
-Wierzysz w przypadki?- zapytała zmieniając temat Ruda.
-Nie Hay, ale to nie ma nic do rzeczy.
-No właśnie. Ja też nie- kontynuowała niezrażona dziewczyna- A wszyscy w okół próbują nam wmówić, że spotkałyśmy się przez przypadek- Katherinę drugi raz podczas tej rozmowy zatkało- Dlaczego moja matka wybrała akurat Jacksonville? Akurat tą ulicę? Dlaczego próbowała mnie z tobą zapoznać? Dlaczego...
-Stop! - wybuchnęła Katherina- Przestań. Nie mogę tego słuchać! - po jej policzku popłynęła łza bezradności.
-Czemu? Bo wiesz, że to prawda?- zapytała cichszym głosem Hay. Białowłosa dopiła końcówkę czekolady i dopiero po chwili odpowiedziała.
-Nie. Bo wiem, że prawdopodobnie nie miałabym ciebie, gdyby to prawdą nie było- Płomiennowłosa już miała coś odpowiedzieć, kiedy rozległo się pukanie do drzwi. Przyjaciółki spojrzały po sobie. Śnieżnowłosa wstała, otworzyła cichutko drzwi i zaczęła drobnymi kroczkami iść w stronę drzwi wejściowych. Nogi jej się trzęsły, co było skutkiem wcześniejszej rozmowy. Była zestresowana i w dodatku nie wiedziała, kto mógł je odwiedzać, w środku tygodnia, w domku, znajdującym się 15 kilometrów od Jacksonville. Wyjrzała przez szybę w drzwiach i kolejny raz wstrzymała oddech.
-Co on tutaj robi?- zapytała po cichu samą siebie. Nie chciała otwierać drzwi. Nie chciała się z nim kłócić. Wyciągnęła rękę i przekręciła dwa razy zamek. Wychyliła się za framugę i spojrzała na  swoje stopy. Nie miała ochoty z nim rozmawiać.
-Kath! Ty żyjesz!- krzyknął z wielką ulgą Aleks. Objął ją niezręcznie i ścisnął tak mocno, że zabrakło jej powietrza w płucach.
-No jasne, palancie- powiedziała cicho- Czemu miałabym nie żyć?- zapytała z goryczą.- Uważasz mnie za jakąś totalną niezdarę?
Chłopak spojrzał w niebieskie oczy dziewczyny z powątpieniem wypisanym na twarzy. Wyjął z kieszeni zwitek papieru i podał go siostrze.
-Myślałem, że cię już nie zobaczę... Że skoczyłaś- dla Kath ten dzień, był zbyt męczący. Nadmiar informacji ją przytłoczył i pozbawił świadomości. Ostatnie co pamiętała to zdjęcie, na którym jej pismem napisany był cytat z jednego z jej opowiadania:



"Jeśli przeszłość przeszkadza dążyć ci za marzeniami, skocz w dół do lepszej przyszłości. Do lepszego świata. Do zimnej wody. "




Dalej była ciemność.


*10 minut później*

     Hayley siedziała na brzegu łóżka, próbując ocucić Katherinę. Obok niej siedział Aleks, który z uporem maniaka spoglądał na jej rude włosy łagodnie opadające na twarz. Dziewczyna leżąca na materacu powoli zaczynała się budzić, więc Hay i młody Revens odsunęli się, tak aby mogła swobodnie oddychać.
-Nie mów mi, że zemdlałam- powiedziała po kilku sekundach słabym głosem Kath. Otworzyła z wielkim trudem oczy i spojrzała na przyjaciółkę. Wyczytała z jej miny wszystko czego się obawiała. Zapomniała całkowicie, że w pokoju znajduje się również jej brat i powiedziała pełnym frustracji, aczkolwiek nadal słabym głosem
- Eh, chyba będę jednak musiała poprosić Dracona o ten lek po skokach...- Hayley kaszlnęła głośno, próbując zagłuszyć słowa Białowłosej. Jednak Aleksander Revens miał bardzo dobry słuch. Pobladł na twarzy i zapytał.
-Katherino Cupenburth! Czy używając słowa "skok" miałaś na myśli skok z klifu?- dziewczyna spojrzała błagalnymi oczyma na przyjaciółkę, jednak ta udawała, że zainteresowała ją pogoda za oknem.
-Aleks to nie tak- powiedziała cichutko.
-A jak?! To taki nowy rodzaj narkotyku? Skakanie z klifu?!- wydarł się głośno- Jak matka się o tym dowie to cię chyba zabije, zanim zabijesz się sama!- Niebieskie oczy dziewczyny zaszły mgłą. Chwilę milczała, jednak po chwili powiedziała:
-Mogę ci to wszystko wyjaśnić. Ley, przynieś świeczkę- nie zważała na przerażenie w oczach dziewczyny. Przeniosła wzrok na Aleksa- Nie gwarantuję ci, że coś zrozumiesz. Ale mam nadzieję, że jeśli będę z tobą szczera, odpłacisz mi tym samym- odchrząknęła delikatnie i zaczęła mówić dalej- Nie możesz o niczym mówić mamie. Obiecaj mi, że kiedy powiem ci całą prawdę nie odwrócisz się ode mnie i zachowasz tą rozmowę tylko dla siebie.
Po krótkiej chwili wahania i bitwy z myślami chłopak powiedział niepewnym głosem.
-Obiecuję, ale powiedz mi do cholery o co tutaj chodzi!





****
Hej.
Mam wrażenie, że ten rozdział jest strasznie krótki. Nie podoba mi się za bardzo.
Ale zostawiam to wam do oceny :)
Chciałabym pozdrowić i przytulić wszystkich, którzy przeczytają ten rozdział :3
Kocham was <3



Ps. Założyłam niedawno nowego bloga o całkowicie innej tematyce :) jak chcecie wchodźcie 
Szablon nie jest jeszcze dopracowany. W najbliższym czasie zostanie zmieniony.

Czytasz= komentujesz <3








Martson :)



4 komentarze:

  1. Hej!
    Super rozdział. Nie jest za krótki. Czekam nn. Życzę weny i chęci.
    Pozdrawiam Zizi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję za komentarz <3 :3
      również cię pozdrawiam :>
      miłego dnia <3

      Usuń
  2. Piękny rozdział, ale mam focha, że nie zostałam poinformowana na fb xd Ale mam parę pytań, a dokładnie od kiedy jabłka wyciąga się z lodówki, ile lat ma brat kath i czy kocha się w Hayley, co chłopak kath robił w jej domu, no chyba że źle odczytalam z kontekstu.. I to chyba wszystko. Czekam na kolejne rozdziały i reakcję brata Katherine xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Dlaczego nie? Różne są przyzwyczajenia ludzi.
      2. Tu zaszła drobna niezgodność między spójnością rozdziałów moich i Martsona, tą kwestię muszę poprawić.
      3. To da się wywnioskować z tekstu :)
      4. To jest jej brat..
      Pozdrawiam, Hayley :)

      Usuń